Nowogard-Maszewo-Goleniów🌞🚵🏼‍♀️🛤️

W sobotni poranek, pełni energii i gotowi na kolejną rowerową przygodę, ruszyliśmy na trasę, której organizację oddałem Maćkowi. Nie jechał z nami od dawna, więc to była jego chwila – i muszę przyznać, że trafił w dziesiątkę! Startowaliśmy z Nowogardu, a naszym celem był Goleniów, gdzie czekał na nas powrót pociągiem do Szczecina. Ale to, co działo się po drodze, było esencją tej wyprawy.

Nasza trasa prowadziła przez miejsca, których nazwy same w sobie brzmiały jak przygoda – Kikorze, Osina, Maciejewo, Jarosławki, Maszewo, Darża. Każda miejscowość to jak kolejny rozdział w książce – zaskakujący, pełen uroku i jedyny w swoim rodzaju. Drogi były różnorodne – od gładkich asfaltów, po piaszczyste, leśne ścieżki, gdzie trzeba było się wysilić, by utrzymać równowagę. Ale właśnie to sprawiało, że każde miejsce miało swój charakter, swoje wyzwania i nagrody.

Maciek, jako przewodnik, doskonale balansował między tempem a chwilami na złapanie oddechu i podziwianie widoków. Spoglądał na nawigację i czasem coś powtarzał pod nosem, mniemam realizował się i dobrze.
Każdy z nas czuł, że ta wyprawa to coś więcej niż tylko jazda – to czysta radość z bycia na świeżym powietrzu, wolność, która pojawia się, gdy mkniesz rowerem przez nieznane tereny. W tym wszystkim zaskoczył nas Nasz brat, Trener 1 kategorii, który dołączył w Osinie czym bardzo nas wszystkich ucieszył.

Kiedy dotarliśmy do Goleniowa, byliśmy zmęczeni, ale szczęśliwi. Tu okazało się , że nasz Trener wraca na kołach , za co wzbudził podziw .Została chwila do odjazdu. Ten moment, kiedy usiedliśmy w pociągu i z dumą patrzyliśmy na nasze rowery – bezcenny. W głowie pojawiło się tylko jedno pytanie: „Kiedy kolejna wyprawa?”. Bo już teraz wiedzieliśmy, że to nie koniec, tylko początek nowych rowerowych historii.

Scroll to Top